mBank tworzy kanon młodego polskiego malarstwaOd 15 października w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie będzie można oglądać wystawę „m jak młodość”. To pierwsza publiczna odsłona kolekcji mBanku złożonej z prac najciekawszych młodych polskich artystów. Do tej pory nie było w Polsce kolekcji, która koncentrowałaby się na sztuce najmłodszego, dopiero wchodzącego w artystyczną dorosłość pokolenia.Bank stworzył kolekcję w ramach projektu „m jak malarstwo”. Wcześniej sprzedał klasyczne dzieła sztuki, by zbudować niezwykłą kolekcję współczesną. Dzięki temu, ma ambicję zaktywizować polski rynek sztuki i sprawić, że będzie on dla wschodzących polskich twórców bardziej otwarty.– Wystawa w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie jest zwieńczeniem rocznej pracy naszej komisji zakupowej, składającej się z wybitnych przedstawicieli świata sztuki. Zgromadziliśmy 50 obiektów, które dziś debiutują przed szeroką publicznością – mówi Cezary Stypułkowski, prezes mBanku.Bank ma długoletnią tradycję kolekcjonowania sztuki. Jego pierwszy zbiór (jeszcze pod marką BRE Banku) był tworzony w latach 90., kiedy kupowało się przede wszystkim polskie malarstwo klasyczne. – Dziś inaczej patrzymy na sztukę. mBank się zmienia, zmieniają się nasi klienci. Mamy inną nazwę, logo, kolory. Odmłodziliśmy się i chcemy, aby nasze zbiory odzwierciedlały wartości i charakter marki mBanku – przypomina prezes mBanku.Najnowsza kolekcja mBanku to niezwykle zróżnicowany zbiór dzieł sztuki nowoczesnej skoncentrowany na malarstwie i… młodości. Znalazły się w niej zarówno prace publicystyczne, komentujące rzeczywistość, jak i bardzo osobiste; humorystyczne, jak i skłaniające do głębszej refleksji; reprezentujące śmiałe malarskie gesty, jak i zamiłowanie do dopracowywania najmniejszych detali. Tym co łączy artystów i ich dzieła, jest ponadprzeciętna wrażliwość, oryginalność artystycznej wizji, a niekiedy zaskakująca dojrzałość spojrzenia na świat.– Wspólnie z mBankiem stworzyliśmy kolekcję, która tworzy pewien kanon młodego polskiego malarstwa, jest wiarygodnym dokumentem czasu, miejsca, pokolenia. I choć istnieje w Polsce wiele prywatnych, publicznych, a także kilka korporacyjnych kolekcji sztuki współczesnej, do tej pory nie było ani jednej, która koncentrowałaby się na sztuce najmłodszego, dopiero wchodzącego w artystyczną dorosłość pokolenia. Podobnie jak nikt dotychczas nie wpadł na pomysł, by skupić się na królowej sztuk pięknych – malarstwie – mówi Piotr Sarzyński, kurator wystawy „m jak młodość” i przewodniczący komisji zakupowej projektu „m jak malarstwo”.Wystawa „m jak młodość” została podzielona na trzy sekcje. W pierwszej, pod nazwą „Obserwatorzy świata” zgromadzono prace zorientowane na otaczającą rzeczywistość, której artyści przyglądają się niekiedy przez powiększające szkło, a innym razem przez szerokokątny obiektyw wrażliwości. Czasami to obserwacja kameralna, skoncentrowana na najbliższych, rodzinie, przyjaciołach, jak w przypadku Agaty Kus. Czasami szersza, biorąca pod lupę polskość (Julia Woronowicz, Anna Grzymała, Filip Kampka). Orbitująca w stronę obyczajów (Monika Misztal), popkultury (Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki), ale też spraw, którymi żyje świat, jak COVID-19 (Zofia Pałucha). W tym nurcie wyróżnia się „Plastonomicon” Marty Antoniak. To tworzony przez wiele lat rodzaj plastycznego pamiętnika, z jednej strony bardzo osobistego, a z drugiej szeroko czerpiącego z popkulturowych klisz i konsumpcyjnych standardów.W sekcji drugiej „Kim jestem? Kim jesteś?” znalazły się prace, których autorzy rozliczają się z osobistymi doświadczeniami i przeżyciami, a czasem także traumami. Z ich emocjami, namiętnościami, natrętnymi myślami. Tworzą autoportrety, choć niekoniecznie i nie zawsze w dosłownym tego słowa znaczeniu. To takie psychologiczne wizerunki: uczuć, tęsknot, złości, marzeń, lęków. Bywa, że bardzo szczere i przejmujące, jak w przypadku prac Agaty Słowak, Moniki Misztal czy Martyny Czech. Czasami złożoność osobowości młodzi artyści próbują rozgryźć przyglądając się innym, jak w pracach Łukasza Stokłosy czy Sasy Lubińskiej. Innym razem sięgają po wektor pamięci (Lena Achtelik), mitologii (Paulina Stasik) czy ironii (Bolesław Chromry).W ostatniej grupie prac pod hasłem „Metafory. Rebusy. Ukryte narracje” odnaleźć można przede wszystkim prace abstrakcyjne, reprezentowane przez Urszulę Maderę, Natalię Załuską, Tomka Barana, a w pewnym sensie także – balansującą między figuratywnością a abstrakcją – Martę Antoniak. Ich powstawaniu towarzyszyły emocje lub tworzone byty według precyzyjnych intelektualnych reguł.Ale dla przeciętnego widza owe ukryte intencje artystów bywają trudno zrozumiałe, niedostępne bezpośredniemu poznaniu. Niekiedy pomagają sami twórcy, którzy podpowiadają interpretacyjne tropy. Można jednak po prostu zdać się na własną intuicję oraz wrażliwość i odnajdywać w tych pracach nie to, co ukryli tam artyści, ale to, co nam jest bliskie, jak w przypadku prac Jana Eustachego Wolskiego, Mikołaja Sobczaka czy obrazu namalowanego wspólnie przez Jana Możdżyńskiego i Jakuba Glińskiego.